Są wstępne wyniki badań chemiczno-toksykologicznych z krwi pobranej od 37-letniej Katarzyny A. Wynika z nich, że kobieta była pod wpływem środków odurzających w chwili zdarzenia. Według nieoficjalnych doniesień, 37-latka miała być pod wpływem marihuany, jeszcze na stacji paliw miała wypalić "jointa". Ponadto u zatrzymanej policja znalazła nieznaczną ilość tego środka odurzającego.
Polce mieszkającej w Holandii Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu przedstawiła w poniedziałek trzy zarzuty sformułowane w oparciu o pięć artykułów Kodeksu karnego. Najwyższa kara, jaka grozi za popełnienie poszczególnych czynów, to - odpowiednio - do 3 i 5 lat pozbawienia wolności.
37-letnia kobieta w noc z 27 na 28 lutego wjechała srebrnym bmw w budynek stacji paliw w Rymaniu (woj. zachodniopomorskie). Na miejscu byli policjanci wezwani do interwencji przez obsługę obiektu. Mimo próby jej zatrzymania, oddanych przez policję strzałów, kobieta odjechała i sama zgłosiła się do jednego z komisariatów policji w oddalonym o ponad 40 km Koszalinie. Została zatrzymana.
Filmik, który z zajścia na stacji paliw nagrali świadkowie, został umieszczony w Internecie. Jest szeroko komentowany, w tym także w kontekście działań policji. Oceną interwencji policji i zasadnością użycia broni palnej ma zająć się wydział kontroli KWP w Szczecinie.