Biorąc pod uwagę ostatnie spotkania z udziałem koszalinianek, tym razem w grze zespołu Waldemara Szafulskiego, widać było odmianę. Przede wszystkim pod kątem skuteczności.
– Zagrałyśmy konsekwentnie i dobrze zarówno w ataku jak i w obronie. Grałyśmy spokojnie, rozgrywając piłki do końca, długo w ataku i nie pozwalałyśmy przeciwniczkom na szybkie kontry. Dlatego jest taki wynik – podsumowała Lesia Smolinh, rozgrywająca Młynów Stoisław, która tym razem zagrała także na pozycji skrzydłowej – Mamy teraz w zespole problem z lewym skrzydle, dlatego przypomniałam sobie swoją młodość, kiedy grałam na tej pozycji. Rozumiem, że trzeba pomóc drużynie i bardzo się cieszę, że wszystko się udało – dodała Ukrainka.
Piotrkowianki wyjątkowo dobrze radzą sobie w tym sezonie rozgrywek Superligi. W ubiegłych latach zajmowały jedne z niższych lokat w tabeli, ale od jesieni ubiegłego roku zaskakują dobrą formą. Przystąpiły do rywalizacji w Koszalinie z 4. miejsca, tuż przed „Biało-zielonymi”. Mimo, że rywalki z Piotrkowa Trybunalskiego były faworytkami spotkania, rozpoczęło się ono pomyślniej dla miejscowych. Szczypiornistki Młynów Stoisław postawiły na mocną obronę, dzięki czemu po sześciu minutach gry prowadziły 2:0.
Na początku drugiej połowy koszalinianki zwiększyły jeszcze nieco swoją i tak sporą już przewagę. Ostatnie dwadzieścia minut upłynęło pod znakiem zaciętej i wyrównanej walki. Piotrkowianki prezentowały się zdecydowanie lepiej niż w pierwszej połowie, a koszalinianki kontynuowały dobrą passę. Wypracowana wcześniej solidna przewaga i dobra obrona pozwoliły „Biało-zielonym” sięgnąć po wyczekiwane zwycięstwo.
Jeśli jesteście świadkami ciekawego wydarzenia w Waszej okolicy, piszcie do nas i ślijcie zdjęcia na [email protected]!