Raport "Szpitalnych historii" jest dostępny w całości do przeczytania w internecie i zawiera kilkadziesiąt historii pacjentów, w których jak na dłoni widać brak organizacji i chaos w koszalińskiej placówce.
Oto jedna z opowieści:
Rzecz miała miejsce ok. 2 lata temu. W nieszczęśliwym wypadku doznałam urazu kości ramieniowej. Złamanie z przemieszczeniem. Na SOR dotarłam sama. Po 8 godz oczekiwania i konsultacji z lekarzem dyżurującym skierowana zostałam na oddział.Niestety, po godz 20.00 nikogo nie interesowała tam moja obecność. Dostałam łóżko i chustę służącą jako temblak oraz informację, że lekarz obejrzy mnie jutro. Całą noc przesiedziałam na łóżku, bo położyć się ze złamaną ręką nie byłam w stanie. Leków przeciwbólowych nie dostałam. Następnego dnia lekarz powiedział mi, że mam zdecydować sama, czy chcę mieć operację i zestawienie kości, czy chcę zostawić to tak jak jest i tylko zagipsować ramię. Powiedział mi, że on jako lekarz pełni tylko funkcję doradczą. To sam pacjent decyduje o sposobie leczenia. Nie umiał (bądź nie chciał)powiedzieć, co w mojej sytuacji jest dla mnie najlepsze (specjalista!). Żeby było mało,inni lekarze po kryjomu, w tajemnicy przed innymi (!) sugerowali i podpowiadali, żeby mnie zgadzała się na operację, bo nie jest mi potrzebna, a złamana kość mimo przesunięcia zrośnie się i ręką wróci do pełnej sprawności. Cała ta sytuacja przeraziła mnie. Zgodziłam się na gips a po wyjściu ze szpitala umówiłam się na prywatna wizytę do znanego w Koszalinie ortopedy. Ten zdziwiony zdarzeniami w szpitalu stwierdził, że on sam podjąłby decyzję o zestawieniu operacyjnym kości, jednak teraz jest już za późno, bo proces zrastania się kości już trwa. Efektem jest ręka, która mimo upływu czasu nie wróciła do pełnej sprawności :(
Raport "Szpitalnych historii" został wysłany do marszałka województwa zachodniopomorskiego oraz do wojewody. Poseł Lubczyk zapowiada, że kopie trafią też do prokuratury, NIK-u i Ministerstwa Zdrowia.
Przeczytaj cały raport tu:http://www.szpitalnehistorie.pl/